www.czerwonolicy.waw.pl przedstawia:

Ania A    galeria by Jojek

O sobie i swoim akwaterrarium...

 

Dotychczas hodowałam (i zawsze będę!) żółwie lądowe, fascynujące stepowe i piękne greckie, jednak pewnego dnia ktoś, z którego zdaniem bardzo się liczę powiedział: „przyjdzie czas na żółwie wodno-lądowe” ...
...nie mylił się :)

Moje akwa-terrarium:

W przypływie pozytywnych emocji mających w tym przypadku wiele wspólnego ze współczuciem, zainteresowałam się losem maleńkiego, 3,5 cm żółwika żółtobrzuchego. Postanowiłam poprawić mu los i bez namysłu zakupiłam to wyziębione i wystraszone zwierzątko. Akwarium jakim dysponowałam było 72 litrowe, o stabilnych warunkach jeśli chodzi o parametry wody, zasiedlane od ponad roku przez bandę muszlowców i naskalników (które zostały wydane na dzień przed pojawieniem się małego żółwika). Po krótkim czasie w akwarium pojawił się drugi żółwik – ostrogrzbiety, co było koszmarnym pomysłem (łączenie gatunków to katastrofa!) i żółwik niebawem będzie oddany w inne „dobre ręce”.

W akwarium stale pracował filtr typu kaskada – przeznaczona teoretycznie do akwariów o dwukrotnie większej pojemności.

Przez pierwsze kilka dni, chcąc umożliwić żółwikowi wyjście na ląd, musiałam usunąć część wody, pozostawiając netto jakieś 35 litrów, co biorąc pod uwagę gabaryty żółwika, stanowiło dla niego i tak ocean do przemierzania, pełen roślin i ślimaków, co jak sądzę z obserwacji gada, dało mu dużo radości.

Żółw nie przechodził żadnej specjalnie widocznej aklimatyzacji. W akwarium miał 25 -26 st. C., co wydawało mi się optymalne, biorąc pod uwagę jego gabaryty. Tymczasową wyspą stała się sterta łupków wapiennych.

Po kilku dniach znalazłam w lesie sporą, stara gałąź brzozową ...

Wyspa:

Po łupkach, kolejną wyspą stała się osuszona i obrana z kory stara gałąź brzozowa (jest do tej pory i dzielnie służy, jednak przeszła mozolny proces „odpleśniania”, początkowo kilka razy, później raz w tygodniu była wyjmowana z akwarium, oczyszczana z pleśni i zlewana wrzątkiem, a nawet dwukrotnie Domestosem) Gałąź przycięłam WŁASNORĘCZNIE, za pomocą elektrycznej piłki do cięcia paneli podłogowych tak, aby umieszczona ukośnie od tylnego dolnego rogu akwarium do przedniego górnego nie wystawała ponad brzeg ścianek. Teraz mogłam spokojnie dolać sporą ilość wody do akwarium, a żółwik mógł wspinać sie na kłodę. Łupki wapienne zostały, umożliwiają żółwiowi odpoczynek w wodzie. Stojąc na nich, gad może spokojnie wynurzyć głowę ponad poziom wody i myślę, że takie miejsce jest konieczne w każdym akwa-terrarium.

Po jakimś czasie zauważyłam, że kaskada wraz z wylewaniem oczyszczonej wody do akwarium, wtłacza jednocześnie sporą część roślin: pistii, wgłębki i rogatka, niszcząc rośliny i co gorsza zapychając wlot do rurki filtra, tym samym blokując przepływ wody.

Wymyśliłam więc drugą kłodę – pułapkę dla roślin! Poziomo, w poprzek akwarium umieściłam kolejna kłodę :) Nacięłam ją urządzeniem do cięcia paneli podłogowych, robiąc na spodzie małe rowki, w których umocowałam żyłkę na krótkich haczykach (własnej produkcji! :)) - za pomocą lutownicy zrobiłam na ostrych końcach drucików - haczyków kulki, żeby żółwie się nie pokaleczy, biorąc pod uwagę, iż haczyki znajdowały się kilka cm ponad poziomem wody, aby utrzymująca się za ich pomocą kłoda mogła leżeć równolegle do tafli wody, zatopiona tylko w połowie. Dzięki temu uzyskałam skuteczną zaporę między roślinami pływającymi a fragmentem tafli wody, która wtłaczana przez wylewającą się wodę z filtra w głąb, trafiała wprost do rurki wlotowej. Wcześniej rośliny pływające zatapiając się, były wsysane przez filtr i oblepiały rurkę, obniżając tym samym dramatycznie wydajność filtra poniżej niezbędnego minimum. Rośliny pływają teraz zdyscyplinowane :) i nie zagrażają pracy filtra, który wciąga tylko wodę, w miarę skuteczniej ją oczyszczając. Tym samym żółwie zyskały drugą „wyspę”- poziomo leżącą kłodę, na której chętnie przebywają, grzejąc się ciepłem lustrzanki zamontowanej w lampce typu „klips”.

Przeobrażenie:

Trójfazowy proces:

Normalnie proces od pierwszej mglistej myśli do realizacji obmyślonego planu przebiega w trzech etapach: pomysł, kupno elementów niezbędnych do urzeczywistnienia pomysłu i jego realizacja. Zazwyczaj pierwszy etap przebiega najszybciej (łatwo sobie wyobrazić to, co chcemy zrealizować, w myślach szlifujemy pomysł, czasem omawiając go z osobami które uważamy za „dobre” w danej dziedzinie). Druga część wymaga już więcej energii – trzeba fizycznie nabyć pewne, często specjalistyczne elementy, dobrać odpowiednie ich wielkości, grubości, rodzaj materiału z jakich są zrobione, zastanowić się nad kolorami....to bywa trudne. Trzecia część – realizacja – jest na ogół sprawą najtrudniejszą, wymaga wyobraźni, umiejętności konstruktorskich, posługiwania się narzędziami (że nie wspomnę o ich doborze, czasem to koszmar!), wymierzeniu, docięciu, poskręcaniu, dopasowaniu, przyklejeniu i ...osadzeniu gotowego elementu (składającego się z wielu pod elementów) tak, aby wszystko tworzyło spójną całość. To niemal zawsze jest ogromnie czasochłonne. Z zaskoczeniem stwierdziłam fakt, iż w przypadku akwa-terrarium dla moich żółwi wszystko stało się inaczej....

1. Pomysł:

Ponieważ moje żółwie zamieszkały w akwarium 72 litrowym z profilowana przednią szybą i pokrywą ze świetlówką, wiedziałam, że aby podnieść poziom wody, tym samym zwiększyć przestrzeń do pływania, będę musiała nadbudować JAKOŚ górę, aby miejsce suchego wypoczynku i kąpieli „słonecznych” dla moich żółwi mogło bezpiecznie dotykać krawędzi akwarium. Długo męczyłam się i zastanawiałam......bardzo długo.

Słysząc o moich (niesprecyzowanych) planach, Jojek zaoferował mi pomoc w zakupie niezbędnych elementów i przemianie mojego akwarium w akwa-terrarium. Pomoc przyjęłam z wdzięcznością :)

2. Zakupy:

Umówiliśmy się w Castoramie, tam biegając za Jojkiem w dzikim tempie, towarzyszyłam Mu pół świadomie w oglądaniu, zbieraniu i dopasowywaniu różnych rzeczy:

  • spienionego PCV (wybrałam wersję zieloną, są różne kolorki, do wyboru)

  • profilu aluminiowego w kształcie litery „H”

Potrzebne były też:

  • szeroka taśma (pakowa)

  • metrówka

  • brzeszczot do cięcia profilu aluminiowego

  • nóż do cięcia PCV

3. Realizacja:

Po przybyciu do domu, okazało się, że Jojek dysponuje wolnymi 30 minutami, więc przekonana byłam, iż ostatni etap (konstrukcja) odbędzie się w terminie późniejszym. Nic bardziej mylnego! Akwarium natychmiast zostało dokładnie wymierzone (tylna ścianka i boki, z uwzględnieniem fragmentu na filtr kaskadowy, który był powieszony na tylnej krawędzi akwarium). Następnie PCV zostało pocięte na odpowiednie kawałki (boki, oraz tył z wycięciem na filtr) uwzględniając wysokość – ustaliliśmy, że będzie to 25 cm. Trzy elementy (boki i tył) zostały połączone ze sobą od zewnątrz (tak, aby nie było to widoczne) szeroką taśmą pakową i po chwili cała konstrukcja była gotowa.

Przyszła kolej na profile. Jojek chwycił za brzeszczot (ups! nie zawinąwszy go niczym! :)) i pociął profile „H” na odpowiednie kawałki, również uwzględniając długość obudowy filtra kaskadowego opierającego się na tylnej ścianie akwarium.

Profile zostały umieszczone na brzegach akwarium, a na nich postawiliśmy konstrukcję z PCV. To wszystko zostało przykryte pokrywą akwarium i stała się jasność! Akwarium zalane w 3 można było teraz zalać niemal do pełna (gdyby zamiast kaskady, był tam filtr kubełkowy, można by poszaleć z wodą na maksa!) Wyspa została podniesiona (oparta teraz na dnie o duży kamień leżący bliżej środka, aby wydłużyć ją do góry) i usytuowana w tylnym rogu akwarium, ponieważ żółwie w ten sposób były zabezpieczone, nie mogąc uchwycić się brzegu. Przód jak już wspomniałam, pozostał bez osłony – profilowana przednia szyba mocno utrudnia osadzenie np. przezroczystego pleksi, co jest całkowicie możliwe w przypadku szyb prostych (też pomocne w utrzymaniu stabilnej temperatury wody i mniejszej różnicy temperatur między wodą a wysepką!)

Jojek całą tą konstrukcję wykonał w około pół godziny, włączając w to wymierzenie, przycięcie, sklejenie elementów i złożenie wszystkiego razem. Ostatni etap „konstrukcja” okazał się krótki i dynamiczny, choć zapewne gdybym miała wykonać to sama, trwało by to... trochę dłużej ;)

Podsumowanie:

Ostatecznie akwa-terrarium wymaga zmiany filtra, wprawdzie kłoda oddziela sprawnie większość roślin od wlotu do filtra, jednak żółwie rosną, są ruchliwe, silne i coraz efektywniej przerzucają część roślin pod kłodą. Kłoda zostanie, ponieważ wygląda bardzo naturalnie, żółwie uwielbiają się na nią wdrapywać i wypoczywać na niej. Akwarium zalane jest niemal całkowicie wodą, biorąc pod uwagę wielkość żółwi, w niezmienionej formie posłużyć może jeszcze kolejne 2 lata :)
Teraz to niemal 70 litrów wody netto!

Planuję poszerzyć główną wysepkę, dokładając do jej wystającej ponad wodę części kawałek innej, o podobnych wymiarach gałęzi, łącząc całość jak tratwę za pomocą sznurka (lub ściśle przylegającej żyłki) Leżąca na wodzie kłoda będzie grubsza, po pierwsze dlatego, ze poziom parującej wody szybko się obniża i po 2, 3 dniach kłoda „wisi” częściowo niezatopiona, uniemożliwiając żółwiom wdrapywanie się na nią oraz umożliwiając roślinom swobodną wędrówkę po całym akwarium, a po drugie żółwie rosną, kłoda musi być sporo szersza.

W moim akwa-terrarium podoba mi się imitacja natury, kłody (ta biegnąca od dna do brzegu akwarium oraz ta, leżąca płasko na wodzie) są bardzo naturalne dla żółwi. Duża ilość roślin (jaką zawsze dysponuję) sprawia, iż żółwie czują się bezpiecznie i chyba jest im dobrze – mam taka nadzieję :)

Przeróbka:

Pisałam że wysokość – ustaliliśmy na 25 cm. Po 2 miesiącach zostało to zmienione, ponieważ odległość od wyspy do świetlówki okazała się zbyt duża, ponadto duża, niezabudowana przestrzeń z przodu powodowała szybkie i nadmierne ochładzanie wody, temperatura spadała gwałtownie i trudno było zapanować nad jej stabilnością. I znów pomógł mi Jojek.  Po naradzie całość nadbudówki została skrócona o 10 cm. Tym razem nikt się nie spieszył więc miałam czas na robienie zdjęć.